MaxModels.pl facebook instagram TikTok
Wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • Strona Główna
  • O mnie
  • blog
    • makijaż
    • charakteryzacja
    • metamorfoza
    • Sztuka makijażu, luźne rozmowy
  • Portfolio
  • kontakt

Pędzle i Szminki




Dziś zapraszam Was na coś nowego na moim blogu, na makijaż. Pierwszy makeup na stronie i wchodzimy na ostro z kolorkami. Takie właśnie lubię. Niebieski i fiolet to świetnie pasujące do siebie chłodne kolory, świetnie podkreślą brązową tęczówkę. Przyznam, że nie posiadam w swojej sporej kolekcji odpowiedniego odcienia fioletu. Ale to nic trudnego, kiedy ma się podstawową wiedzę z teorii łączenia barw i ładnie przechodzące ze sobą cienie.



Spis użytych kosmetyków:

Brwi:
Ben Nye Luxury Powder Cameo -puder do zmatowienia skóry pod brwiami
Nabla brow divine Venus -kredka do brwi, na całą jej długość
Colourpop brow pencil Red head  -kredka do brwi na końce 
Maybelline Browdama Medium brown -żel utrwalający brwi 

Oczy:
Mac paint pot soft ochre -cień w kremie jako baza
Zoeva Cocoa blend Bitter start -beżowy cień pod łuk brwiowy 
Anastasia Beverly Hills Modern Renaissance, Love Letter -różowy cień w załamaniu jako bazowy do mieszania barw
Inglot 289, 290 -niebieski i różowy cień do stworzenia odpowiedniego fioletu
Juvia's The nubian 2, Cleopatra -piękny metaliczny niebieski, główny bohater makijażu
Juvia's The nubian 2, Zuri -rozświetlenie wewnętrznego kącika oka
Maybelline Colorama Crayon Khol, ultra black -czarna kredka na linie wodną 
L'oreal Volume Million Lashes So Couture -tusz do rzęs 
House of Lashes, Siren -odcięta kępka rzęs w zewnętrzny kącik oka

Korektor:
Nyx HD, 01 -odrobinę brzoskwiniowego korektora by zniwelować moje cienie pod oczami
L'oreal True Match, 1 -odrobinkę korektora na wierzch by rozświetlić obszar pod oczami
Laura Mercier, translucent -utrwalenie korektora pod oczami









16:34 No komentarze


Gdyby mnie ktoś zapytał z czym mi się kojarzy lato, odpowiedziałabym jednogłośnie SŁOŃCE!
To jest pierwsze co przychodzi mi na myśl i pewnie nie tylko mi. Promienie słoneczne może są i cudowne, ogrzewają nasze ciała, dodają koloru, jesienna chandra znika na stałe w odmętach naszych pamięci.

Niestety ja nie mam pozytywnych wspomnień oraz skojarzeń z latem, dla mnie jest to okres który muszę przetrwać, chowając się w każdym możliwym cieniu.
Podróżowaliście może kiedyś naszymi pięknymi kolejami na dłuższej trasie, dajmy na to te 6 godzin. Ja wiele razy, nawet i dłuższe. Spotkaliście może osobę siedzącą całą drogę w jednakowej pozycji, przyglądającą się bacznie co dzieje się za oknem? To właśnie jestem ja, uwielbiam relaksować się i obserwować wszystko dookoła, piękno natury, radość. Czerpię siłę ze spokoju i resetuję się. Analogicznie takie wylegiwanie się na słońcu powinno mi sprawić przyjemność, nic bardziej mylnego. Leżenie i smażenie się jest dla mnie mekką.. Nie odbierzcie mnie źle teraz ale to moja opinia, opalenizna kojarzy mi się z przyśpieszonym starzeniem, przebarwieniami, poparzeniem, a w najgorszym stopniu z rakiem, dodatkowo dochodzą stereotypy.


Dlatego wysoki filtr w lato to największy mus, SPF 50 każdego dnia. Dorastałam w czasie kiedy blada skóra nie była pożądana, bardzo często spotykałam się z "poradami" bym musnęła słońca. Jak widać, nie słuchałam i filtra używałam! Ale to historia na inną okazję.



Zgrabnie przechodząc do kolejnej pielęgnacyjnej perełki na lato, woda termalna. To ukojenie dla wrażliwej skóry, odświeżenie, nawilżenie. Minimalizuje powstałe na skórze podrażnienia i zapobiega ich ponownemu pojawieniu się poprzez wzmacnianie naturalnej bariery ochronnej skóry. Nawet i przeciwdziała starzenia się skóry. Przy ŁZS jest ona uzupełnieniem mojej minimalnej pielęgnacji. 




Dodatkowo nie zapominajmy o oczyszczaniu i nawilżaniu, maseczki świetnie się do tego sprawdzają. Regularność jest kluczem do sukcesu. Ja stosuję zieloną glinkę z Mokosh i Kremową maskę do twarzy z Make Me Bio. 




Bez prawidłowej pielęgnacji skóra latem nie prezentuje się tak pięknie, a żaden nawet najdroższy kosmetyk nie zatuszuje tego. Podstawą takiej pielęgnacji jest codzienny demakijaż. Pamiętajmy o tym! Nie można chodzić spać z jakimkolwiek makijażem na skórze.



Ostatnim aspektem pielęgnacyjnym są balsamy do ciała, bez nich nie wyobrażam sobie eksponowania ciała. Zwłaszcza jeśli pozostawiają połysk, tak jest w przypadku NUXE. Więcej na jego temat znajdziecie na moim instagramie. 


Latem w przypadku podkładu stawiam na krycie i trwałość. Nie lubię lekkich podkładzików bb, cc itp. Można powiedzieć że bardziej nie lubi ich moja skóra, takie produkty nie utrzymują się na niej, wyświecają a co najgorsze podrażniają. ŁZS u mnie nie lubi bb, cc, dd, sresre, a z nią nie ma żartów! Dlatego stawiam na coś sprawdzonego.




Utrwalenie pozostawiam świetnym i sprawdzonym już pudrom, które utrzymują mój makijaż na miejscu. Na twarzy u mnie sprawdza się Laura Mercier translucent a Mac studio fix do poprawek w ciągu dnia, jeśli jest potrzeba. Często by zniwelować pudrowość na twarzy, nie stosuję żadnego pudru, to żadne odkrycie. Podkład Mac jest zastygający i sam w sobie jest super trwały, pozostawia wykończenie naturalne. 




Bronzery, konturowanie, strobing co z tym więc latem?
TAK! Ale z umiarem!
Uwielbiam konturować swoją buźkę, zwłaszcza w okresie letnim. Piękny bronzer o nie trupim kolorze dopełnia makijaż. Na zdjęciu możecie zobaczyć mojego ulubieńca Too Faced Chocolate Soleil, którego nie mogę wykończyć a to miniaturka. 

Moda na rozświetlacz dotknęła i mnie, w końcu jak na srokę przystało. Nie mam wysokich wymagań co do niego, stosuję odrobinę. Co pod rękę wleci.
No i koniecznie róże! Lato to idealny czas na przy różowienie cery, dodanie jej świeżości i młodości.



Kolejnym ulubieńcem na lato jest kremowa baza a raczej cień, MAC soft ochre paint pot. Idealnie sprawdza się u mnie pod cienie ale również samodzielnie wygląda bardzo ładnie. Więcej o niej napiszę w przyszłym poście.
Skoro baza w ulubieńcach to i nie może zabraknąć cieni. Urban Decay space cowboy to jeden z najczęstszych po które ostatnio sięgałam by dodać odrobinę błysku powiece. Prócz tego przeróżne pigmenty, pięknie odbijają blask słońca i przykuwają uwagę.



Ostatnie z kolorówki są szminki, nie wyobrażam sobie wyjść i nie musnąć odrobinę ust. Nudziaki w różnych tonacjach to mój must have, oraz piękna czerwień. Intensywny kolor pomadki, sprawdza się przy wieczornych wyjściach. Nie może u mnie tego zabraknąć.
Natomiast gdyby usta ucierpiały ze względu na pogodę lub kosmetyki, balsam w ruch i wszystko wraca do normy.




Jest to moja lista ulubieńców na lato, spisanych przed tą porą roku. Za kilka miesięcy zestawie to z doświadczeniem i ukończeniem lata. Zobaczymy na ile się spisały a co wymieniłam.

Pokazane kosmetyki na zdjęciach są tylko przykładowymi, uniwersalnymi, które sprawdzają się u mnie. Można bardzo łatwo je zastąpić innymi z tej samej kategorii.
15:03 1 komentarze



Palety cieni do powiek Juvia's zyskały sporą popularność, gdy trafiły do oferty sklepów online dostępnych w Polsce. Istna rewolucja, każdy musiał ją mieć!
Swój egzemplarz mam od stycznia tego roku, więc minęło z pięć miesięcy. Sporo czasu, ale solidnie chciałam ją przetestować.
Więc dlaczego nie pokusiłam się na kolejne palety z ich firmy?




Chwilę poświęćmy cenie jaką zapłaciłam, było to 169 złotych. Obecnie na stronie House of Beauty kosztuje 149 ale przeceniona jest na 129 złotych. Przyznam że różnica widoczna, ale można było tego się spodziewać.





Paleta przychodzi w kartonowym opakowaniu, ale najważniejsze jest wnętrze. Prawda?
Dobierając się do cieni zwróciłam uwagę, że nie ma lusterka. Mimo że jest idealne miejsce na dość spore lusterko, nie ubolewam iż go tam nie ma. Dzięki temu paleta jest lżejsza i łatwiej utrzymać ją w czystości. Zamykana dzięki dwóm magnesom na "klapie" oraz dole, które mocno trzymają wszystko do kupy. Jeszcze nie zdarzyło mi się by sama się otworzyła.
Opakowanie jest wykończone grubszym papierem w estetyczny sposób, nic nie odstaje. Mogę przyznać, że minusem takich opakowań jest bardzo widoczne zużycie. Przy częstej pracy z produktem papier zacznie się łamać oraz wycierać, odbarwiać, czasem i mięknąć. Nie każde zabrudzenie usuniemy a należy uważać przy czyszczeniu by nie wystawić naszego "kartonikowatego" opakowania na uszkodzenia.






Kolorowe opakowanie jest zaprojektowane spójnie z całością i uzupełnia cienie. Paleta odłożona na półce wyróżnia się swym wyglądem, ale czy pasuje do historii opowiedzianej przez markę? Czy odzwierciedla piękno, siłę i duchowość?




Nefertiti była ukochaną żoną faraona  Echnatona, jako jedyna królowa w historii Egiptu, która przedstawiona została na płaskorzeźbach, co ciekawe w pozach zarezerwowanych dla faraonów.
Była również macochą Tutanchamona. To właśnie Nefertiti została inspiracją do stworzenia takiej a nie innej palety.
Na zachowanym Popiersiu (mimo swych kontrowersji z autentycznością, ponieważ wielokrotnie było kopiowane i replikowanie) możemy odnaleźć kolory, które znajdują się w palecie. Jako na ikonę dzieła sztuki przystało, Nefertiti odcisnęła swe piękno i stała się inspiracją.





Przechodząc do samych cieni, znajdziemy w palecie cztery maty oraz osiem o metalicznym wykończeniu. Każdy z nich jest podpisany w odpowiednim miejscu, nie musimy zaglądać na tył by przekonać się jakiego używamy.





Zaczynając od słabszej strony palety:

MATOWE


Od lewej do prawej, oznaczone cienie: Morocco, Madagascar, Jezebel, Kenya


Morocco intensywny pomarańczowy odcień

Madagascar w palecie wydaje się chłodnym brązem przez towarzyszące mocno ciepłe odcienie, ale swatchując można zobaczyć ciepłe tony

Jezebel chłodny róż a raczej fiolet!

Kenya ciemny chłodny brąz

Matowe cienie są mocno napigmentowane, niestety przy blendowaniu tracą swą intensywność. Dla kogoś niewprawionego może być to plus, przez budowanie koloru nie tworzymy plam i mamy kontrole nad tym co się dzieje. Jak dla mnie to ogromny plus, mimo potrzeby włożenia większej pracy przy nakładaniu kolejnych warstw i rozcieraniu ich,budujemy efekt o jaki nam chodziło.

Zanurzając palec w palecie możemy poczuć ich miękkość, jedwabistość ale rozcierając między palcami odczuwam taką suchą konsystencje, kredową. Przy czym kolor pięknie wprasowuje się w skórę, nie osiada na niej a tworzy jedność.

Koniecznie muszę wspomnieć, że maty się nie osypują nawet przy ciemnych kolorach. Co innego w przypadku metalicznych cieni.





METALICZNE


Od lewej do prawej, oznaczone cienienapisem: Sheba, Yaa, , Zuri, Cleopatra, Nefertiti, Nairobi, Leyla, Egypt


Sheba brąz

Yaa ruda czerwień

Zuri jasny szampański

Cleopatra niebieski

Nefertitirude złoto

Nairobi żółte złoto

Leyala brąz z podtonami fioletu

Egypt zieleń


Metaliczne cienie to magia tej palety, są masełkowate i ogromnie napigmentowane. W zależności od metody aplikacji otrzymamy inny efekt. mocno roztarte tworzą satynowy, delikatniejszy efekt. Na bazie podbijamy błysk i wyciągamy z cieni co najlepsze.

Bakłażanowy cień Leyla to jednocześnie najbardziej interesujący odcień dla mnie i znienawidzony, piekielnie się osypuje. Możemy oczywiście zacząć od malowania oczu a później zmyć to co zleciało i przejść do dalszego makijażu.

Egypt i Sheba to moje faworyty, idealne na powiekę ruchomą.


Porównanie wielkości cienie z innymi firmami.

Pojemność tych cieni jest ogromna, sami zobaczcie jak wypadają przy innych firmach. (3,5g na wkład)

Skład: Talc, Mineral Oil, Magnesium Stearate, Iron Oxides, Mica, Kaolin, Ethylhexyl Palmitate, Chromium Oxide Greens, Titanium Dioxide, Manganese Violet, FD & C Yellow 5 Al Lake, FD&C Blue 1 Al Lake, Ferric Ferrocyanide, FD&C Red Al Lake.





Dlaczego więc w mojej kolekcji nie pojawiło się więcej palet z firmy Juvia's Place?


  • JAKOŚĆ,
Rozwińmy o co mi chodzi. Cienie w tej palecie nie utrzymują się na moich oczach dobrze, po kilku godzinach rolują się w załamaniu. Wędrują i znikają a nie oszukujmy się, za 170 złotych możemy dostać lepsze opcje. Może to tylko kwestia moich powiek, ale ja zadowolona z palety nie jestem w 100%.


  • SAMOWYSTARCZALNOŚĆ, brak bazowego cienia
Mamy ciemne cienie oraz średnie ale gdzie się zgubił jakiś jasny beż? Przez to paleta jest uzupełnieniem kolekcji, nie jest czymś samowystarczalnym. Nie zabierzemy tylko jej w podróż, ponieważ zabraknie nam kilku podstawowych odcieni.

Nie poleciłabym palety Nubian 2 dla osoby która nie ma już jakiś bazowych cieni, bardziej bym się przechyliła ku the saharan palette, wydaną niedawno. Ma bardziej stonowane i bezpieczniejsze odcienie ale można też nią stworzyć coś szalonego. (UWAGA dla ciepłych tonacji). Ale to jakby ktoś bardzo ale to bardzo chciał i nalegał.

Przez to wszystko nie sięgałam po nią każdego dnia, a to samo za siebie mówi. Paletta Nubian 2 ma piękne cienie, co niektóre idealnie sprawdzające się jako jedyny akcent na powiece. Niestety przez gorsze utrzymywanie się, wolę sięgnąć po coś bardziej sprawdzonego.

Jeśli uda mi się obejść to i znajdę jakiś sposób na nią to na pewno zaktualizuje.





Więc skąd taka rewolucja w polskich mediach i szaleństwa na ich punkcie?
Po części sądzę, że to kwestia dostępności. Produkt wcześniej tak szeroko nieznany, pojawił się na rodzimym rynku i wpisał się w obecne trendy. Dodatkowo większe YouTuberki pokazywały palety tych firm a nawet niektórzy wywoływali dramy wokół firmy, napędzając wszystko.

To nie jest tak że ta paleta jest tragiczna, u kogoś innego może lepiej się sprawdza ale niestety nie dla mnie. Metaliczne cienie są wyjątkowe i może przy odpowiednim przygotowaniu powieki super utrzymają się.




14:26 6 komentarze
Newer Posts
Older Posts

O mnie

About Me


Karolina Mazur studio Pędzle i Szminki

Jestem certyfikowaną wizażystką, pełną pasji do swojej pracy. Doświadczenie zdobyłam pracując z klientami indywidualnymi, podczas szkoleń, przy sesjach zdjęciowych oraz pracy w innych kreatywnych dziedzinach.
Całe życie poświęciłam rozwojowi własnej kreatywności oraz umiejętności. Z wykształcenia w dużym skrócie, jestem grafikiem. Zajmuję się ilustracjom, malarstwem, kocham kolory i zawsze wybieram je mając na uwodzę teorię doboru barw.
Fotografia to moja cicha pasja, którą uwielbiam zgłębiać.
Od zawsze uwielbiałam sprawiać by kobiety czuły się piękne, pokazując to czego czasem nie dostrzegają.

Obserwuj mnie

Tagi

Anastasia Beverly Hills ArtDeco banan baza baza matująca Ben Nye benefit boho Bourjois cat eye charakteryzacja ciasto francuskie cienie cut crease cykl śniadaniowy filtr fioletowy Golden Rose H&M haloween haul inglot jeffree star juvias kat von d koktajl kosmetyki kostium LASplash liquid lipstick Loreal MAC make up for ever MAKIJAŻ MAKIJAŻ KLIENTÓW makijaż ślubny mango matowe melkior metamorfoza Misslyn najlepsze niebieski nielubiane Nyx Ofra origins palety cieni parówki pędzle PIELĘGNACJA porozmawiajmy o makijażu. przebranie PRZEPISY RECENZJE Rimmel Sensique Sephora sesja ślubna sugarpill sylwester szybki pomysł na śniadanie śniadanie The Balm the nubian 2 Too Faced Ultra Violet ultrafiolet ULUBIEŃCY Wibo

ostatnie posty

Blog Archiwum

  • ►  2020 (7)
    • ►  września (1)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2019 (8)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (3)
    • ►  lipca (1)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2018 (7)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  listopada (2)
    • ►  września (1)
    • ►  lutego (2)
  • ▼  2017 (17)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  października (1)
    • ►  września (1)
    • ►  lipca (2)
    • ▼  czerwca (3)
      • Niebiesko fioletowy makijaż
      • LETNI ULUBIEŃCY cz1
      • THE NUBIAN 2 PALETTE BY JUVIA'S seria paletkowa CI...
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (2)
FOLLOW ME @INSTAGRAM

Created with by ThemeXpose