LETNI ULUBIEŃCY cz1

by - 15:03



Gdyby mnie ktoś zapytał z czym mi się kojarzy lato, odpowiedziałabym jednogłośnie SŁOŃCE!
To jest pierwsze co przychodzi mi na myśl i pewnie nie tylko mi. Promienie słoneczne może są i cudowne, ogrzewają nasze ciała, dodają koloru, jesienna chandra znika na stałe w odmętach naszych pamięci.

Niestety ja nie mam pozytywnych wspomnień oraz skojarzeń z latem, dla mnie jest to okres który muszę przetrwać, chowając się w każdym możliwym cieniu.
Podróżowaliście może kiedyś naszymi pięknymi kolejami na dłuższej trasie, dajmy na to te 6 godzin. Ja wiele razy, nawet i dłuższe. Spotkaliście może osobę siedzącą całą drogę w jednakowej pozycji, przyglądającą się bacznie co dzieje się za oknem? To właśnie jestem ja, uwielbiam relaksować się i obserwować wszystko dookoła, piękno natury, radość. Czerpię siłę ze spokoju i resetuję się. Analogicznie takie wylegiwanie się na słońcu powinno mi sprawić przyjemność, nic bardziej mylnego. Leżenie i smażenie się jest dla mnie mekką.. Nie odbierzcie mnie źle teraz ale to moja opinia, opalenizna kojarzy mi się z przyśpieszonym starzeniem, przebarwieniami, poparzeniem, a w najgorszym stopniu z rakiem, dodatkowo dochodzą stereotypy.


Dlatego wysoki filtr w lato to największy mus, SPF 50 każdego dnia. Dorastałam w czasie kiedy blada skóra nie była pożądana, bardzo często spotykałam się z "poradami" bym musnęła słońca. Jak widać, nie słuchałam i filtra używałam! Ale to historia na inną okazję.



Zgrabnie przechodząc do kolejnej pielęgnacyjnej perełki na lato, woda termalna. To ukojenie dla wrażliwej skóry, odświeżenie, nawilżenie. Minimalizuje powstałe na skórze podrażnienia i zapobiega ich ponownemu pojawieniu się poprzez wzmacnianie naturalnej bariery ochronnej skóry. Nawet i przeciwdziała starzenia się skóry. Przy ŁZS jest ona uzupełnieniem mojej minimalnej pielęgnacji. 




Dodatkowo nie zapominajmy o oczyszczaniu i nawilżaniu, maseczki świetnie się do tego sprawdzają. Regularność jest kluczem do sukcesu. Ja stosuję zieloną glinkę z Mokosh i Kremową maskę do twarzy z Make Me Bio. 




Bez prawidłowej pielęgnacji skóra latem nie prezentuje się tak pięknie, a żaden nawet najdroższy kosmetyk nie zatuszuje tego. Podstawą takiej pielęgnacji jest codzienny demakijaż. Pamiętajmy o tym! Nie można chodzić spać z jakimkolwiek makijażem na skórze.



Ostatnim aspektem pielęgnacyjnym są balsamy do ciała, bez nich nie wyobrażam sobie eksponowania ciała. Zwłaszcza jeśli pozostawiają połysk, tak jest w przypadku NUXE. Więcej na jego temat znajdziecie na moim instagramie. 


Latem w przypadku podkładu stawiam na krycie i trwałość. Nie lubię lekkich podkładzików bb, cc itp. Można powiedzieć że bardziej nie lubi ich moja skóra, takie produkty nie utrzymują się na niej, wyświecają a co najgorsze podrażniają. ŁZS u mnie nie lubi bb, cc, dd, sresre, a z nią nie ma żartów! Dlatego stawiam na coś sprawdzonego.




Utrwalenie pozostawiam świetnym i sprawdzonym już pudrom, które utrzymują mój makijaż na miejscu. Na twarzy u mnie sprawdza się Laura Mercier translucent a Mac studio fix do poprawek w ciągu dnia, jeśli jest potrzeba. Często by zniwelować pudrowość na twarzy, nie stosuję żadnego pudru, to żadne odkrycie. Podkład Mac jest zastygający i sam w sobie jest super trwały, pozostawia wykończenie naturalne. 




Bronzery, konturowanie, strobing co z tym więc latem?
TAK! Ale z umiarem!
Uwielbiam konturować swoją buźkę, zwłaszcza w okresie letnim. Piękny bronzer o nie trupim kolorze dopełnia makijaż. Na zdjęciu możecie zobaczyć mojego ulubieńca Too Faced Chocolate Soleil, którego nie mogę wykończyć a to miniaturka. 

Moda na rozświetlacz dotknęła i mnie, w końcu jak na srokę przystało. Nie mam wysokich wymagań co do niego, stosuję odrobinę. Co pod rękę wleci.
No i koniecznie róże! Lato to idealny czas na przy różowienie cery, dodanie jej świeżości i młodości.



Kolejnym ulubieńcem na lato jest kremowa baza a raczej cień, MAC soft ochre paint pot. Idealnie sprawdza się u mnie pod cienie ale również samodzielnie wygląda bardzo ładnie. Więcej o niej napiszę w przyszłym poście.
Skoro baza w ulubieńcach to i nie może zabraknąć cieni. Urban Decay space cowboy to jeden z najczęstszych po które ostatnio sięgałam by dodać odrobinę błysku powiece. Prócz tego przeróżne pigmenty, pięknie odbijają blask słońca i przykuwają uwagę.



Ostatnie z kolorówki są szminki, nie wyobrażam sobie wyjść i nie musnąć odrobinę ust. Nudziaki w różnych tonacjach to mój must have, oraz piękna czerwień. Intensywny kolor pomadki, sprawdza się przy wieczornych wyjściach. Nie może u mnie tego zabraknąć.
Natomiast gdyby usta ucierpiały ze względu na pogodę lub kosmetyki, balsam w ruch i wszystko wraca do normy.




Jest to moja lista ulubieńców na lato, spisanych przed tą porą roku. Za kilka miesięcy zestawie to z doświadczeniem i ukończeniem lata. Zobaczymy na ile się spisały a co wymieniłam.

Pokazane kosmetyki na zdjęciach są tylko przykładowymi, uniwersalnymi, które sprawdzają się u mnie. Można bardzo łatwo je zastąpić innymi z tej samej kategorii.

You May Also Like

1 komentarze